Razem z bohaterem chodzimy ulicami Darłowa, widzimy Zamek Książąt Pomorskich, odwiedzamy Darłówek, zaglądamy do pobliskiego Bobolina, wpadamy na herbatę do pani Marii Sawickiej z Domu Wypoczynkowego „Maria” w Dąbkach. Wydmy nad Bałtykiem, zawsze tajemniczy przekop, łabędzia rodzinka z jeziora Bukowo – to wszystko sprawia, że wycieczka nad morze po lekturze tej książka wydaje się powrotem w znajome strony, a kawa w „Gospodzie pod Laguną” jest kolejnym, serdecznym spotkaniem z właścicielami restauracji (których imiona i nazwiska w książce pozostały niezmienione, tak jak i pani Marii Sawickiej, ks. proboszcza z Dąbek i kilku innych osób).
Książka „Tylko morze zapamięta” nie jest przewodnikiem turystycznym. Jest raczej towarzyszem, z którym wędrówka po okolicach Darłowa może być naprawdę inspirująca – warto się o tym przekonać osobiście.
Czytelniczka: DorieS
Po dwunastu latach za granicą Maks wraca do rodzinnego, nadmorskiego miasteczka, aby zająć się chorą matką. Wyjechał stąd z zamiarem, by nigdy nie wrócić po tym, jak odeszła od niego kobieta jego życia. Odległa Islandia wydawała się idealnym miejscem, by zapomnieć i odzyskać spokój, którego zabrakło mu po rozstaniu z Beatą. Teraz jednak musi porzucić uporządkowane i wtłoczone w surowe ramy obecne życie i zmierzyć się z przeszłością, która nie daje o sobie zapomnieć. Maks po raz kolejny przekonuje się, że to los kreśli scenariusz życia człowieka, a on sam nie ma na to żadnego wpływu…
Akcja powieści toczy się w małej rybackiej wiosce nad Bałtykiem, który późną jesienią wygląda zupełnie inaczej niż latem. Nieodmiennie jednak czaruje swoim surowym pięknem i potęgą żywiołu, w naturalny sposób splatając się z życiem głównych bohaterów – Maksa, Beaty i Irki. Trzymająca w napięciu do ostatniej chwili tajemnica sprawi, że czytelnik nie odłoży książki, zanim nie przewróci ostatniej strony…