Krótko rzecz ujmując, Bydgoszcz jest jednym z bohaterów tej powieści, niezmiennie uznawanej za najlepszą w dorobku Orbitowskiego (to pozycja wyjątkowa również dlatego, że to powieść ściśle oparta o akta sądowe, opisuje więc i rekonstruuje prawdziwe wydarzenia osadzone w istniejących na mapie miejscach, niczym fabularyzowany reportaż). Jeśli więc chcemy poznać Bydgoszcz, i to tak naprawdę poznać, warto się w „Inną duszę” zanurzyć i dowiedzieć, dlaczego do miasta przylgnęła łatka miasta mrocznego i nieprzyjaznego. Dzisiejsza Bydgoszcz to z pewnością o wiele przyjaźniejsze miasto niż to z 1995 roku, kiedy toczy się akacja powieści, ale jeśli interesują was atrakcje oddalone od głównych tras turystycznych i chcecie poczuć duchologiczny „klimat lat dziewięćdziesiątych”: bary piwne, automaty z Mortal Kombat i flippery, Ace of Base i Dr. Alban na kasecie, odrapane kamienice i blokowiska z leniwie płynącą rzeką – tu oczywiście Brdą, udajcie się na dzielnicę Fordon i ulicę Jasną, gdzie doszło do zbrodni.
Ciekawy cytat:
Fordon ciemniej wcześnie. Latarnie znajdują się tylko przy głównych ulicach, niektórym utrącono głowy, pozostałe nie palą się jeszcze z innego powodu. Droga łącząca dzielnicę z resztą Bydgoszczy również bywa nieoświetlona. Jest jeszcze ciepło, więc wina wciąż pija się pod chmurką. Nie ma tutaj knajp. Nie ma tutaj bibliotek, kin, pubów z bilardem, nie ma klubów tanecznych ani ogniska kulturystycznego, nie ma placów zabaw ani kwiaciarni, nie ma kręgielni, pływalni czy hali do koszykówki. Salonów z flipperami również nie ma, podobnie jak działek. Są tylko niewielkie ogródki, do których schodzi się po brązowych schodach z pierwszych pięter bloków. Bloki te ciągną się w nieskończoność czy jeszcze dalej. do morza, osadzone na zielonych wzgórzach i wrosłe w kotliny, czteropiętrowe i dziesięciopiętrowe, przedzielone przez parkingi, przedszkola, podstawówki tysiąclatki i dyskonty spożywcze o dachach pokrytych blachą falistą. W chaszczach Fordonu chrumkają dziki. Kuny skaczą po gałęziach. Lis myszkuje w śmietniku. Piszczą opony – młodzi jeżdżą za osiedlem tam i z powrotem w swoich oplach i polonezach. Szarpią kierownicami i piją kujawiaka za złoty sześćdziesiąt dziewięć. Ulica Wincentego Gordona jest krótka i nie wyróżnia się niczym.
Czytaj więcej o książce i autorze:
Polska The Times: Poczułem, że jestem fachurą dopiero po mojej ostatniej książce
Pisarz i krytyk. Z Łukaszem Orbitowskim, autorem powieści „Inna dusza” nagrodzonej Paszportem „Polityki” rozmawiała Justyna Sobolewska
Dwutygodnik: Brdą sunie kra
„Ale chyba są inne duchy, wiesz, takie, co żyją w człowieku obok tych naszych dusz, zwyczajnych. I czegoś tam sobie chcą. Niektóre są ciche, inne głośne. Wrzeszczą, hałasują. To jest nie do wytrzymania. Znaczy, tak mi się wydaje, że z takim duchem w środku strasznie ciężko żyć, zwłaszcza jak on chce czegoś, na co ty nie masz ochoty”. Miasto. Zniszczone, obdrapane i brudne kamienice. Zmęczeni ludzie w ubłoconych, wiecznie spóźnionych i zatłoczonych autobusach. Przygnębienie i pustka. I nagle w jednej głowie kiełkuje ta dziwna myśl, nieodparte pragnienie. Bez motywu, bez powodu, jak głód. Tak jakby ciało przejmowała inna dusza, która nakazuje to zrobić, i nie można od niej uciec. Pewnego dnia miasto zatrzyma się przerażone zbrodnią.