Bo choć nie odnajdziemy na mapie dokładnych miejsc dziania się akcji, to, dzięki powieści Macieja Płazy, poczujemy – i to wszystkimi zmysłami! – czym jest Sandomierszczyzna. Jak pachną jej pola, jabłkowe sady i jak to jest zanurzyć się w Wiśle późnym latem, gdy „pajęczyni się już leciutko na łąkach”. „Skoruń” odkrywa przed nami uroki tej polskiej, wciąż jeszcze dzikiej krainy, zabierając nas na wieś i do malutkiego miasteczka o nazwie Wierzbiniec – próżno szukać go w GoogleMaps. Ale wystarczy wsiąść na rower i jechać o „złotej godzinie” w kierunku Sandomierza, by poczuć ów pięknie opisany, nadal żywy, rytm tamtejszej ziemi. Książka, siedem opowieści, które łączy tytułowy skoruń, to jeden z najważniejszych polskich debiutów XXI wieku, z Nagrodą Literacką GDYNIA i Nagrodą Kościelskich na koncie oraz nominacją do ścisłego finału NIKE. Poruszająca rzecz!
Ciekawy cytat:
Przeszliśmy przez sad, przez żółtą pylną drogę, ścieżką doszliśmy do wału. Gdyśmy wdrapali się na wał, odsłoniła się przed nami wiślana dolina – rozciągnięty w obie strony, jak okiem sięgnąć, pas nierównych łąk, z kokoszącymi się gdzieniegdzie kępami wikliny i głębokimi dolinkami, które przy wyższym stanie wody zmieniały się w stawy. Rzekę było widać ze skaju naszego sadu, ale tylko zimą: przestrzeliwała się srebrno przez kościany krajobraz, tuż nad linią wału. Latem ginęła w zieleni. Teraz, gdy stanęliśmy na szczycie, nie miała się jak skryć: smużyła się szarobłękitnie, osłabła od skrawu, wypita przez suszę, ale i tak wspaniała: niby łagodna, a i tak potężniejsza od nas, od wszystkich.
Czytaj więcej o książce i autorze:
Dwutygodnik.com Wieś: poza ironię i nostalgię
Kulturaupodstaw Ziemia jest mi najbliższa
Radio Białystok Maciej Płaza o swoim idolu Lemie i swoim bohaterze Skoruniu
Ma niewiele lat i opinię lenia, łobuza, nicponia. Jak to mówią w jego wiosce: skorunia. Mieszka na uboczu, gdzieś na Sandomierszczyźnie, nad Wisłą, która czasem niebezpiecznie podchodzi pod wały, z ojcem sadownikiem, konstruktorem, ateuszem, buntownikiem nie wiadomo przeciw komu, i matką, żywą świętą. Są lata osiemdziesiąte XX wieku; parę lat wcześniej ojciec brał udział w tajemniczej konspiracji, dwadzieścia lat temu sąsiednią wieś spustoszyła nie do końca wyjaśniona powódź, czterdzieści minęło od nie do końca zapomnianej wojny. Skoruniem nikt się nie przejmuje, bo to jeszcze niby dziecko, ale on swoje wie, patrzy i słucha uważnie, wtyka nos w dorosłe sprawy i czuje, że zaczyna się życie: dopiero chłopięce, ale już groźne, niepojęte, czarowne.
„Skoruń” to siedem opowieści o ziemi, rzece i robocie, o tęsknocie za nieznanym, o radosnym i lękliwym żegnaniu się z dzieciństwem, i o olśnieniach, jakie przynosi inicjacja.