Niesamowity projekt i jego bohaterka. Kolejna książka do wielokrotnego użytku. Napisałam „projekt”, bo integralną częścią tego wydawnictwa są zdjęcia, opowieść Firy (uporządkowana i spisana przez autorów) oraz filmiki z jej udziałem. Przedwojenna historia Firy Mełamedzon to afirmacja życia. Niewiarygodne jest, jak wiele szczegółów dotyczących swojej młodości bohaterka wspomnień pamięta. Przy czytaniu koniecznie trzeba przestać myśleć stereotypowo o Żydach. Ci poznańscy niewiele się różnili od swoich polskich rówieśników. W zasadzie nie celebrowali tradycji żydowskich, czytali polskie (lub niemieckie) książki, chodzili na pływalnię, lodowisko czy tańce. Fira była szczęściarą, miała tatulinka, który spełniał jej kaprysy, mnóstwo przyjaciół i adoratorów. Dla niej nawet to, że w międzywojennym Poznaniu zdarzały się przejawy antysemityzmu, nie umniejszyło jej uczuć wobec tego miasta i kraju. Czytając wspomnienia i oglądając filmiki z nią, mam takie przemyślenia, że jej życzliwość wobec świata wielokrotnie do niej wracała. Miała dar przyciągania do siebie ludzi i pomimo, że kilkadziesiąt lat opowiadała o zdjęciach ze świata, który przestał istnieć, nie zgorzkniała. Jak sama mówiła „kochała kochać”. Większość osób z albumów Firy nie przeżyło wojny, zniknął też Poznań z jej zdjęć. Autor w ramach projektu oprowadzał śladami Żydów poznańskich (mam nadzieję, że te spacery jeszcze będą) i to być może na chwilę przenosiło uczestników w czasie. Na pewno tak się dzieje podczas oglądania zdjęć i czytania wspomnień młodej Żydówki, która całym sercem pokochała ludzi związanych z nią i przez całe swoje życie pielęgnowała pamięć o nich. I trochę nam ich podarowała. Koniecznie trzeba obejrzeć filmiki.
Czytelniczka Magdalena
FIRA. Poznańscy Żydzi. Opowieść o życiu to projekt, który jest jak wehikuł czasu albo wizjer pozwalający zajrzeć w przeszłość. Książka-album i strona internetowa upowszechniają zbiór ponad tysiąca fotografii zebranych przed wojną w sześciu albumach przez młodą poznaniankę, Firę Mełamedzon. 31 maja 1939 roku 24-letnia Fira wyjechała do Palestyny, gdzie od ponad roku przebywał już jej ojciec. Mama Firy zamknęła w sierpniu skład męskiej konfekcji, który prowadzili przy Starym Rynku 64, pozałatwiała resztę spraw wiążących się z przenosinami do nowego kraju i jedenaście dni przed wybuchem wojny również wysiadła na nabrzeżu portu w Tel Awiwie. Uratowało się nie tylko tych troje ludzi – także pamięć Firy nie zmieniona przez doświadczenia wojny.